niedziela, 29 maja 2016

Psychika płata mi figle. Oglądam zdjęcia kobiet, które również pokonały otyłość, i które ważą tyle co ja i kurde... one wyglądają jak super laski, zgrabne nogi, krótkie spódniczki. A ja? Ja mam nogi na X, z mega zniekształconymi kolanami. W życiu nie założę spódnicy czy sukienki krótszej niż do kostek. I łapię przez to koszmarne doły. Już nie wspomnę o życiu osobistym...

poniedziałek, 23 maja 2016

13 miesięcy po operacji. - 60 kg. Było nawet - 61, ale jeden kg odrobiłam, z czego się cieszę, bo już chudnąć nie chcę. Te 64-65 kg jest naprawdę bardzo zadowalającą wagą. Mam w sobie dużo strachu przed powrotem do przeszłości. Codziennie staję rano na wadze, żeby nie stracić kontroli.
Nigdy co prawda nie wyskoczę w mini, ale długie spódnice, na szczupłej talii wyglądają równie ładnie. Staram się znaleźć jakiś swój styl, co nie jest proste. Przeszedł mi już etap - biorę, bo pasuje. Uwielbiam teraz wchodzić w sklepach na działy odzieżowe i oglądać ciuchy, tylko po to, żeby stwierdzić, że to mi się podoba, a tamto nie. Wcześniej wchodziłam i rozpatrywałam asortyment tylko na zasadzie - wejdzie, czy nie wjedzie. Wszystko jedno było, jaki miało to coś kolor, fason, styl. Weszło to brałam. Teraz wejdzie wszystko :)
Odkrywam w sobie kobietę. Trochę późnawo... Ale zawsze lepiej późno niż wcale ;)