sobota, 22 sierpnia 2015

Żywienie w pracy, w której przerwa na posiłek może być np. po dwóch godzinach od  zaczęcia, a potem 5 godzin siedzenia, jest uciążliwe. Do tego posiłek trzeba zjeść w 20 minut więc musi to być coś łatwo wchodzącego (banan, kaszka, itp.). Z piciem też katastrofa, bo czasem nawet głupiego pół litra przez 8 godzin nie wypiję.
Waga stoi jak zaklęta, co zaczęło mnie martwić.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Dziś mam urodziny :-)
Dziś kończę pracę w firmie, w której spędziłam ostatnie 6 lat życia.
Dziś waga pokazała -31kg. Strasznie wolno teraz spada.

A jutro?
Jutro zaczynam nową pracę.
Od jutra będę miała więcej ruchu.
Od jutra muszę obmyślić jakiś plan żywienia w pracy,  czyli coś co mogę wziąć ze sobą w pudełko i zjeść na przerwie.
Od jutra moje życie będzie wyglądać bardzo, bardzo inaczej.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Pierwsze rzyganie za mną. Z własnej głupoty. Zjadłam śliwkę. Za szybko.  Zatkało na amen. Nic nie pomagało. Myślałam że mnie rozsadzi od środka. W końcu wyskoczyło górą. Co mnie zdziwiło? Nie miałam tego charakterystycznego niesmaku w ustach. Tak jakbym ślinę wypluła.
Oj mam nauczkę na długo.
Waga obecna 94 kg od dwóch dni. Wiem czemu. Za mało piję.

niedziela, 9 sierpnia 2015

Dziś waga pokazała 94,5 kg a to oznacza równiutkie -30kg :-)
Z tej okazji kupiłam sobie buty. Na koturnie. Pierwsze buty na podwyższeniu od tak wielu lat że nie jestem w stanie  przypomnieć sobie ilu.  A czemu? Ponieważ dla moich kolan nawet 2cm obcasik był zabójstwem. Ból był taki jakbym na szczudłach próbowała chodzić. Drugą zmaltretowaną obcasami częścią ciała było śródstopie. Na spodzie stopy robiły mi się pęcherze takie w głębokich warstwach skóry. Potem leczyłam je tygodniami.
Jednak różnica 30kg jest znacząca i nowe buty nosi się świetnie :-)
Szkoda że przez nowopoznanych ludzi jestem nadal postrzegana jako osoba puszysta. Nienawidzę tego określenia,  bo nie jestem kocem żeby być puszysta. Jestem niestety nadal po prostu gruba. Nigdzie nie wyświetla się info że jeszcze w kwietniu było mnie znacznie więcej.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Od operacji minęło ponad 3 miesiące. Obecna waga 96,5kg czyli równe 28 kg mniej.
Obecnie waga spada bardzo bardzo powoli. Są kilkudniowe przestoje w czasie których waga stoi jak zaklęta.
Minusy:
- zaczęłam tracić również mięśnie.  Nie ma przebacz, trzeba włączyć sport. Nie da się niestety siedzieć, chudnąć i mieć siły. Jeśli ktoś myśli, że zrobi sobie operację, będzie leżeć, pić wodę i chudnąć to się myli.
- tkanka tłuszczowa traci się  nierównomiernie. Przez to moje nogi wyglądają obecnie jak trzęsąca się galareta. Przydałby się masaże, na które niestety mnie nie stać.
- brak ciuchów. Szkoda mi wydawać kasę na nowe bo za chwilę znowu będą za duże. Z drugiej strony chodzę po sklepie i przymierzam napawając się tym że wchodzę w rozmiary 46, a czasem nawet 44.

Plusy:
- ciuchy. Mogę kupić ciuchy w markecie za małe pieniądze. I to ciuchy, które mi się podobają.
- ludzie. Coraz częściej słyszę,  jak bardzo schudłam i że świetnie wyglądam i co to za dieta, itp.
- kondycja. Mogę znacznie więcej. Mam więcej energii. Wejście na to nasze pierwsze piętro nie sapię przez macie minut.
- ciało. W sumie mogłabym zaliczyć ten punkt do minusów,  bo co tu dużo kryć - skóra wisi. Na ramionach mam skrzydełka. Uda po wewnętrznej stronie marszczą się jak zasłonki. Najlepiej o dziwo zachowuje się brzuch. Wiadomo, wisi,  ale wisiał też wcześniej,  wypełniony tłuszczem. Teraz tłuszczu jest znacznie mniej i ta wisząca część jest również dużo mniejsza. Gdy leżę na boku widać i czuć cały talerz biodrowy. Widać zarysy obojczyków. Ogólny bilans jest definitywnie na plus.