wtorek, 19 maja 2015

Waga przyhamowała. Wczoraj nawet zaliczyłam jej wzrost,  ale szybko znalazłam przyczynę. Za mało wypitej wody. Od razu pojawiły się obrzęki. Więc siedziałam do późnych godzin i piłam.
Zaparcia rozwiązane przy pomocy czopka glicerynowego. Jednak to nie jest rozwiązanie na stałe. Przecież nie da się tak do końca życia.

piątek, 15 maja 2015

10 dni w domu. 18 dni po operacji.
10 kg mniej.
Pojawił się problem z zaparciami. Po takiej operacji można oczywiście zapomnieć o codziennych wypróżnieniach. Ale 5 dni to już przesada.

wtorek, 12 maja 2015

Równiutkie 9kg mniej. Średnio tracę pół kilo dziennie. Trochę liczyłam na więcej, ale nie marudźmy. Jest dobrze :-)
Za mało piję. Wiem. Ale nie jestem w stanie wmuszać w siebie więcej. Czuje że za chwilę woda zacznie mi uszami wypływać.

poniedziałek, 11 maja 2015

Wczoraj zjadłam:
1. Śniadanie - 3 łyżeczki twarożku (marzył mi się już w szpitalu)
2. Obiad - 1 pulpecik z indyja o średnicy 3 cm i 2 łyżeczki ziemniaków
3. Kolacja - pół małego jogurtu.

Każdy posiłek trwa minimum pół godziny. Po każdym kęsie muszę odczekać aż mi się odbije. Uczę się swojego organizmu.  Uczę się ile mogę zjeść.

Wiem, że dużo osób po takiej operacji wymiotuje, bo za dużo na raz zjada. Odczuwam coś jakby dumę, że do tej pory ani razu nie wymiotowałam.

Muszę wmuszać w siebie wodę.  1,5 litra to jest minimum. Dziś wejdzie 1,4. Więcej nie dam rady. Cały czas mam pod ręką butelkę. Cały czas popijam małymi łyczkami. Ale i tak trudno jest wypić wymaganą ilość.

Jeść mi się nie chce w taki organiczny sposób. Ale psychicznie to co innego. Mam ochotę na pizzę, bigos i wiele innych rzeczy, na które nawet patrzeć nie powinnam.

piątek, 8 maja 2015

W domu jak to w domu. Mniej czasu i  zaniedbałam pisanie. Po krótce nadrobię, jeśli chodzi o dietę. Do domu wróciłam we wtorek i w ten dzien piłam tylko wodę.
W środę mogłam wypić herbatę, kawę, mleko, rosół i kompot.
Od czwartku do soboty mogę jeść zmiksowane zupki, kleiki, jogurty.
Dziś jest piątek.

Z jedzeniem jest tak, że głodu nie czuję. Jem bardziej z przyzwyczajenia, ale jest też tak, że wiem iż muszę coś zjeść jak robi mi się słabo. Jedzenie zajmuje bardzo dużo czasu. Po dwóch łykach czegokolwiek muszę zrobić przerwę. Dopiero jak mi się odbije mogę połknąć kolejną porcję. No i po tych dwóch łykach czuję się naprawdę bardzo pełna.

Waga leci w dół. Obecnie jest 8kg mniej niż w dniu przyjęcia do szpitala.

wtorek, 5 maja 2015

Od wczoraj jestem w domu. Wreszcie mogłam się porządnie umyć. Jeszcze nie do końca, bo brzucha moczyć nie mogę, ale jednak pod bieżącą wodą :-)
Spałam bite 8 godzin, gdzie w szpitalu 6 to był absolutny max. Wstałam godzinę przed dziećmi czyli o 6. Niestety pobudce towarzyszyła zgaga :-( W szpitalu dostawałam lek przeciw tej dolegliwości dożylnie. W domu mam połykać tabletki. Zrobiłam sobie zatem herbatę (pierwszą od 10 dni) i wzięłam lek. Pierwsza stała rzecz jaka wpadła do mojego nowego żołądka. Mam nadzieję że wszystko będzie ok.

poniedziałek, 4 maja 2015

Jutro do domciu :-) Wyjęli mi dren. Przyjemne nie było, ale nie bolało. Drugi dzień na wodzie. Dziś już nie było kroplówek, ale musiałam wypić 1,5 litra. Dałam radę, choć łatwo nie było. Dwa łyki to max. Potem odbicie, czknięcie i kilka minut przerwy.

niedziela, 3 maja 2015

sobota, 2 maja 2015

200 ml fioletowego drinka za mną. Póki co jest ok. Drinka piłam przez godzinę. Dren czysty więc chyba jest ok.
Czym jest ten drink? Zimną wodą z barwnikiem. Jeśli byłoby coś nie tak, to w drenie pokazałaby się fioletowa wydzielina.

piątek, 1 maja 2015

Dziś wielki dzień. Test szczelności. Zobaczymy czy jestem szczelna czy bez(sz)czelna. Jak szczelna to będę mogła zacząć pić. Trudno sobie wyobrazić jak człowiek może pragnąć łyka zwykłej wody.