wtorek, 24 listopada 2015

77,8 - to jest normalnie nie do uwierzenia!
Niestety przyszły mrozy. Marznę jak przesłowiowe gówno w trawie. Wszystko mi się trzęsie z zimna. Cycki, przypona a nawet żołądek dostają drgawek.
Nienawidzę zimy!!!
Za tydzień wycieczka do Łodzi na kontrolę. Ciekawe jaką pojemność ma mój żołądek. Mogę jeść więcej. Np. dziś na kolację zjadłam dwie kromki chleba chrupkiego z twarożkiem. Jeszcze tydzień temu było to nie do pomyślenia. Trochę mnie to niepokoi. Nie chcę się rozjeść... :-(

niedziela, 22 listopada 2015

Co jeść? No co do jasnej ciasnej mam jeść? Głównie w pracy. Banany wychodzą mi już bokiem. Zresztą im bardziej monotonne jedzenie, tym bardziej waga staje w miejscu. Poza tym mam normalnie jakiegoś kaca moralnego. Jem byle g... Póki co chudnę bo ilość kalorii jest mocno znikoma. Ale kiedyś przestanę. A jak nie zmienię gównianych nawyków żywieniowych, to niestety w efekcie zacznę na nowo tyć.
Tak więc plan na najbliższy czas - odpowiedź na pytanie "Co jeść? "

wtorek, 10 listopada 2015

Moja depresyjna osobowość wpędzi mnie kiedyś do grobu. Waga zeszła do 79, a ja nie potrafię się z tego ucieszyć. Dobija mnie niemożliwość zakupu spodni. Od głowy do bioder jest super i z ręką na sercu - tak by już mogło zostać. Ale od bioder w dół - koszmar. Uda jak galareta, łydki jak u słonia - grube, twarde. Nie wiem co bym mogła z tym zrobić. Na siłownię mnie nie stać. Chodzę, rozciągam, masuję. I dupa. Nic.

piątek, 6 listopada 2015

Równiutkie 80,00 kg :-) Jeszcze tylko dycha i cel zostanie osiągnięty. Choć jak patrzę w lustro to myślę, że tak by już mogło zostać. Jeszcze tylko te głupie nogi :-(
Codziennie robię blisko 1,5 km marsz. Pewnie dla całej masy ludzi to taki ot kawałeczek. Ale ja pół roku temu byłam w stanie przejść 300 metrów i dyszałam jak lokomotywa. Wejście na nasze pierwsze piętro to było jak zdobycie Mont Everestu. Dziś to prawie nic. Ale niestety na nogi nie pomaga.

niedziela, 1 listopada 2015

Wczoraj było Wszystkich Świętych. Spacery po trzech cmentarzach,  plus dwa z psem dały na mojej aplikacji liczenia kroków odległość ponad 9 km. I co prawda wieczorem czułam ciężkość nóg, ale nie zdychałam z bólu. Nie leżałam jak trup z nogami na wzniesieniu. Czad :-)
A dziś wstałam bez problemów :-D Jak sobie przypomnę zeszły rok, gdzie po pieszym cmentarzu łykałam pierwszą przeciwbólową... dobrze, że to przeszłość!
Niestety w tych wszystkich plusach jest jeden minus, który potrafi przesłonić wszystkie pozytywy. Cholerne łydy :-(